Blog | 2013.06.09 22:04 22:45 |
Latają patriotyczne pszczółki bez opamiętania | Christophoros Scholastikos | | | Czy można być posiadaczem pszczoły? | Rzecz o amatora przygodzie z latającymi miodowyrobnikami. Absolutnie niezwykłymi owadami ze skrzydełkami. | Zeszłoroczny sen o współpracy z pszczołami właśnie się ziścił. Dlaczego po roku zapytacie? Widać, że amatorzy pytają. No bo to właśnie jest moment na nabywanie rodzin pszczelich, ich rozmnażanie i rozbudowy pasiek. Właśnie końcówka maja i czerwiec do św. Jana to najsensowniejszy okres rozpoczynania pszczelarskiej przygody dla amatorów. W zeszłym roku zamarzyłem po prostu za późno. Z końcem lipca mogłem sobie co najwyżej pójść kupić miód do supermarketu. Taki cały rok płynny za 15 zł, jak to Zenon wspomina. polacy.eu.org
Czy można posiadać pszczołę? Wszak lata sobie i w każdej chwili może odlecieć niekontrolowana.. Może ale nie chce. Zdecydowana większość chce pracować na rzecz swojej rodziny. Choć przy liczebności pszczół w jednym ulu można by raczej mówić co najmniej o plemieniu a może nawet i małym narodzie. Pszczółki posiadać więc nie można, moim zdaniem ale jej domek owszem. Można nabyć i przestawiać wedle możliwości i celu, na pszczele „zielone pastwiska”, które lepiej żeby były kolorowe.
Przestawialny domek pszczeli nie jest wcale takim starym wynalazkiem. Dawniej nie było pszczelarzy i gospodarki pasiecznej, a z pszczołami współpracowali bartnicy. Już w średniowieczu byli darzeni wielkim szacunkiem, co miało odzwierciedlenie w prawie, gdyż byli ludźmi wolnymi. Skakali po drzewach obcując z tym niezwykłym owadem na wysokości. Pewnie nie jeden połamał kości spadając po jakimś złośliwym użądleniu w czuły punkt.. Przetrwać potrafili zapewne jedynie tacy o silnych nerwach. Dziś również spokój i opanowanie to cechy nieodzowne przy obcowaniu z tym małym Bożym cudem ze skrzydełkami.
Największa wątpliwość jaką miałem to mój wiek i związany z tym chroniczny brak czasu. Nie obrażając kolegów pszczelarzy najsensowniejsi zwykle są lekko siwizną przyprószeni. Dystans do świata i życia przynależna latom mądrość sprzyjają. To z gatunku argumentacji patetycznej, a zwyczajnej, to na pierwszy plan wysuwa się po prostu czas. Ten czynnik jednak na suwaku priorytetów można przesunąć jeśli pomyśli się o efekcie. Owocu pracy pszczelich szczękoczułków. O miodku, miodziku, mioduniu.. Prze najsłodszym, prze smacznym, prze zdrowym i klimatycznym jak mało co. Przesunąłem więc suwak i pierwsza z dwóch lub trzech rodzin już stoi na włościach, w moim pierwszym ulu.
Pszczelarze to życzliwi ludzie. W zeszłym roku wszystko było odległe, nieznane i abstrakcyjne. Znałem tylko jednego pszczelarza i to online. Dziś mam zaoferowaną fizyczną pomoc od trójki pszczelarzy. Od kolejnego mogę w dobrej cenie nabywać nowe rodziny. Dodatkowo jednego doświadczonego na telefon, a i kontakt online z Zenkiem, z którym rozmowy możecie Państwo tu śledzić, się nie urwał. Przewiezienie ula pełnego pszczółek samochodem osobowym odbyło się w asyście doświadczonego kolegi, co wydatnie dodało mi animuszu. Tym bardziej, że ul jak się później okazało był lekko rozszczelniony..
Nie zmieniam zawodu. Pszczółki będą pracowały dla mojej rodziny i najbliższych. Pasieki do zawodowych rozmiarów nie mam zamiaru rozbudować. Choć rysująca się perspektywa emerytury z takim zajęciem wydaje mi się na ten moment wybitnie kusząca. Pracując z tymi stworzonkami widać Boży zamysł i rękę. Czuję to już dziś po dwóch dniach obcowania z tymi słodkimi owadami. Rozumiem coraz lepiej wyrażane o pszczółkach metafizyczne opinie.
Jeden kłopot bo wziąłem rasę niemiecką. Więc koniec z moimi aspiracjami do bycia patriotą. Niby te są bardziej miodowydajne, a i co nie bez znaczenia dla zielonego jak zgniła trwa amatora, bardzo łagodne. Nie to co nasze krajanki. Kolega je hoduje, a i Zenek nie omieszkał ciepło się o nich wypowiadać. W pysk mnie taka krajanka użądliła na przywitanie, przy odwiedzaniu mini pasieki kolegi. Przynajmniej wiadomo, że uczulony nie jestem. No i oczywiście niezrażony, choć trochę śmiesznie wyglądam w tym co na siebie wrzucam, by poobserwować z bliska moją pierwszą pszczelą rodzinę. Stroju zawodowego jeszcze nie nabyłem, na szczęście szal snajperski z demobilu godnie nadrabia wraz czapeczką z daszkiem. Tak zamaskowanego mnie nawet pszczoły nie widzą..
Dziś w chwilach słońca obchodziłem okoliczne kwiaty obserwując jak dzielnie pracują. Drugi dzień w nowym miejscu i już w akcji. Oblotów nie odkładają. Miodek się robi. Nie żebym był łakomym egoistą. No dobra, trochę jestem, ale najpierw pozwolę rodzinie okrzepnąć i zabezpieczyć sobie miodkowe zapasy na gorszą pogodę i przestoje w pożytkach. Choć trzeba będzie sprawdzić czy lipowym nie zechcą się już ze mną podzielić.
Lada chwila będzie pierwszy przegląd rodziny. Czy z matką wszystko gra. Czy nie widać nic niepokojącego. I czy nie wiem co jeszcze bo jestem zielony jak Tuska zielona wyspa.
Niniejszym więc zameldowałem, że pszczółki ze mną współpracujące ochoczo zaczęły dbać o poziom zapylenia płodów rolnych i kwiatów w naszej pięknej Ojczyźnie. Polskie patriotki bez wątpienia. | Na zdjęciu Bartnik w akcji :-). |
2652 odsłony | średnio 4,7 (7 głosów) |
Tagi: pszczoły, patriotyczne pszczoły, polskie patriotki, pszczółki, pszczółeczki, owady latające, miododajne.
|